McNauka z Newsweeka

Wydana przez Newseek Polska „Wielka księga odpowiedzi czyli prawie wszystko o prawie wszystkim” to kosztujące jedynie 19,90 zł 192 strony wypełnione pytaniami. Ze wstępu dowiadujemy się między innymi:

Książka powstała z pytań przysłanych do BBC przez ciekawych świata dorosłych. A odpowiadały na nie najtęższe umysły, które udało się zaprosić do współpracy brytyjskiemu magazynowi „BBC Focus”.

(…)

Żadna zagadka nie została bez odpowiedzi. „Wielka księga odpowiedzi” rozwiewa wszelkie wątpliwości z najróżniejszych dziedzin nauki…

Hmm. Zapowiada się nieźle. Idealna rozrywka na deszczowe letnie wieczory. Dowiem się czegoś, czego nie wiedziałem! I to bez Googla! Tu w lesie internety strasznie słabo chodzą. Gdyby nie stara technologia CDMA z początku lat 1990tych, oparta na pomysłach tej skandalistki, nie dochodziłyby w ogóle. Słowo drukowane jest więc tu w cenie.

Ogólnie publikacja wydaje się pasować do obecnej normy dla pozycji masowo-popularno-naukowych. Krótkie pytania, niewiele dłuższe odpowiedzi, masa kolorowych zdjęć, niektóre z nich fascynujące. Ale co chwila pojawia się jakiś zgrzyt.

Na stronie 15 pojawia się coś takiego:

Kto jest bardziej inteligentny — pies czy kot?

Psy to zwierzęta społeczne i mają dłuższe i bliższe związki z ludźmi niż koty, dlatego łatwiej dają się nam wytresować i lepiej się z nami porozumiewają. Koty posiadają zaś umiejętności łowieckie i zdolność myślenia, czego psom brakuje.

Rozumiem miłośników kotów, ale to jest małe przegięcie. Psom brakuje umiejętności łowieckich i zdolności myślenia? Warto sięgnąć jednak do źródła, którym jest Science Focus. W oryginale tekst brzmi trochę inaczej. Zaczyna się tak:

Nie jest oczywiste, co oznacza inteligencja gdy porównuje się różne gatunki.

Potem, przez jedno zdanie, jest w miarę zgodnie z oryginałem, a nawet tłumaczenie kasuje pewną niezręczność. A kończy się tak:

Koty wyewoluowały specjalistyczne umiejętności polowania i rozumowania, których psom brakuje. Rozmiar mózgu nie pomaga, bo w takim razie wieloryby byłyby wybitnie sprytniejsze od ludzi. Tak więc, obawiam się, nie ma sensownej odpowiedzi na twoje pytanie.

Tak, psom brakuje pewnych specjalistycznych umiejętności, które posiadają koty. I na odwrót. Ale co można odpowiedzieć komuś, kto powołując się na autorytet szanowanego wydawnictwa twierdzi, że psy nie myślą? Można oczywiście przypomnieć, że samo powoływanie się na autorytet jest jednym z podstawowych błędów w rozumowaniu.

Ile bajtów informacji mieści się w mózgu? Na to pytanie odpowiedź znajdziemy na stronie 31. Problem w tym, że za dane wyjściowe do kalkulacji przyjmuje się, że mózg zawiera 100 miliardów komórek nerwowych. Pewnie chodzi o neurony, bo to, czy komórki glejowe są komórkami nerwowymi czy nie, nie jest takie pewne. Z tym oszacowaniem ilości neuronów nie zgodziłby się zapewne Jerzy Vetulani, który o tej kwestii pisał nie tak dawno temu na Pięknie Neurobiologii. A założenie, że każde połączenie synaptyczne „zawiera odpowiednik binarnego bitu” jest koszmarnym uproszczeniem.

Zauważalnym schematem w publikacji jest rozbijanie kwestii na dwa kawałki, którym lepiej by przysłużyło omówienie w jednym miejscu. Kawałki zazwyczaj dzieli niewiele stron. „Co to jest robotyka roju?” (s. 70) i „Czy grozi nam szara maź?” (s. 72) to ten sam fascynujący temat (o roju robotów bardzo ciekawie opowiadał Maciej Cader na TEDx Kraków 2011). „Skąd się biorą fale na wodzie?” (s. 91) pasowałoby umieścić razem z „Jak głęboko sięga fala oceaniczna?” (s. 95), tyle że z odpowiedzią na drugie pytanie jest pewien problem:

Cząsteczki wody w fali pchane podnoszą się, wirują, opadają i cofają ruchem kołowym. Im głębiej się znajdują, tym mniejsze koła zataczają. Średnica orbity kołowej i prędkości ruchu cząsteczek wody zmniejszają się w postępie geometrycznym wraz z głębokością. Głębokość fali równa się zatem odległości między punktem maksimum a minimum ruchu wody.

Jeżeli uważnie przeczytaliśmy stronę 91, to wiemy, że cząsteczki wody pcha wiatr. Ale jak głęboko fala sięga? Chyba nie do końca rozumiem, o co chodzi w tym pytaniu. Czy chodzi o wysokość fali, czy o to jak głęboko pod powierzchnią fali już się nie wyczuje? Szukając więcej informacji dowiedziałem się o takich parametrach fal morskich jak wysokość, długość, stromość, okres, oraz prędkość fazowa, ale nie znalazłem głębokości. Na odpowiedniej stronie Science Focus ostatnie zdanie cytowanego powyżej tekstu brzmi: „As a rule of thumb, the depth of the wave is about the same as the distance between peaks” („w praktyce, głębokość fali jest mniej więcej taka sama jak odległość między szczytami”). Może to skomentuje jakiś fizyk, oceanograf, czy nawet humanista, który dobrze zna morze.

Statek NOAA DELAWARE II w zwyczajnej nieprzyjemnej pogodzie na Georges Bank. Fot. NOAA (http://www.photolib.noaa.gov/bigs/wea00810.jpg) [Public domain], via Wikimedia Commons

Temat wysokości i głębokości fal jest na tyle ciekawy, że warto dowiedzieć się czegoś więcej. Ze starego czasopisma wygrzebanego z kosza starych papierów na rozpałkę, bardzo przydatnego gdy padają internety, dowiedziałem się, że:

Najwyższa fala w Europie, na jakiej surfował człowiek, miała 30 metrów. Ujarzmił ją Garett McNamara z Hawajów. („Angorka” nr 49 (4 XII 2011), s. 3)

Potem powróciły ślady sieci, i można było dowiedzieć się więcej. Po pierwsze, fala McNamary miała według relacji BBC (en) nie 30 lecz 24 metry (w przybliżeniu wysokość 10-piętrowego bloku z PRL), ale i tak była wystarczająco wysoka, by pobił rekord Guinnessa.

Najwyższa fala oceaniczna zanotowana przez statek oceanograficzny, RSS Discovery (en) w 1961 roku, miała 29,1 m wysokości, przy wysokości fali znacznej wynoszącej 18,5 m. Najwyższa zarejestrowana przez boję miała 32,3 m — było to w trakcie huraganu Krosa w pobliżu Tajwanu w 2007 roku.

W oceanach można spotkać jeszcze wyższe fale, ale w tym celu trzeba zejść pod powierzchnię. Fale wewnętrzne, jak wszystkie fale, powstaję na styku dwu warstw cieczy. Fale na powierzchni powstają na styku wody z powietrzem, zaś fale wewnętrzne na styku warstw wody o różnej gęstości. Fale wewnętrzne sięgają 200 m wysokości i są zauważalne z orbity. Więcej o falach wewnętrznych można przeczytać w świetnym wpisie na Deep Sea News (en).

Fale wewnętrzne (jest strzałka) koło Cieśniny Gibraltarskiej. Fot. NASA Earth Observatory

Potem robi się jeszcze dziwniej. Na stronie 184 dowiadujemy się, że 200 milionów lat temu „po raz pierwszy na planecie pojawiły się ssaki”. Pięć stron dalej jest coś takiego:

Dlaczego ludzie mają mniej włosów na ciele niż małpy?

Jedni sugerują, że straciliśmy włosy podczas półwodnego okresu naszej prehistorii. Inni twierdzą, że nie mamy ich, bo utrudniały chłodzenie organizmu na gorącej sawannie. Są też głosy, że pozbyliśmy się włosów, gdy 200 mln lat temu zaczęliśmy nosić ubrania.

Po kolei. Po pierwsze, hipoteza człowieka akwatycznego z początku XXgo wieku, mówiąca o tym, że w pewnym okresie rozwoju nasi przodkowie prowadzili półwodny tryb życia, została już zdyskredytowana, głównie dzięki lepszemu poznaniu anatomii i fizjologii małp człekokształtnych. Warto zauważyć, że na Science Focus znajduje się sensowna wypowiedź w tej sprawie (en), napisana przez badacza znającego się na rzeczy. Jest jednak trochę długa. Po drugie, chłodzenie organizmu na sawannie wydaje się być obecnie najbardziej pasującym wytłumaczeniem. Skuteczne chłodzenie przez pocenie nie jest tak skuteczne, gdy chłodnicę opakuje się sierścią. Warto pamiętać, że jedną z wyjątkowych cech człowieka jest zdolność do poruszania się w bardzo różnych tempach. Większość zwierząt ma jedno optymalne tempo, a poruszanie się poza tym zakresem powoduje niewspółmierne straty energii. To właśnie ta wielobiegowość pozwalała ludziom ganiać za ofiarami aż padły ze zmęczenia (więcej o tym w dzisiejszym wpisie na blogu Nauka, rzecz ludzka). Po trzecie, Dżizys Kurwa Ja Pierdolę. Dwieście milionów lat temu zaczęliśmy nosić ubrania?. Jedynym powodem, dla którego dinozaury nie wyżarły ludzi do cna jest to, że w zamian za ochronę ludzie szyli dla nich zimowe ubranka. Przez jakieś 140 milionów lat. A potem zbuntowali się i sprowadzili na dinozaury kometę i przejęli władanie nad ziemią i teraz ich podstawowym pokarmem są smażone dinozaury (które i tak smakują jak kurczaki). Uff. Obecnie uznaje się, że podgatunek Homo sapiens sapiens wykształcił się jakieś 200 tysięcy, a nie milionów, lat temu. A o ubraniach naszych dalekich przodków za wiele nie wiemy, między innymi z tego powodu, że ubrania dość szybko się rozkładają. Dzięki badaniom genetycznym wszy ludzkich, które żyją tylko w ubraniach, można stwierdzić, że człowiek zaczął używać w miarę pełnej odzieży miedzy 100.000 a 40.000 lat temu. Odnalezione artefakty dają nam pewność, że około 30.000 lat temu niektórzy ludzie używali już ubrań. Czasami dowody pośrednie są jedynym punktem oparcia i ta wiedza może się zmienić, bo nauka nie zawsze daje definitywne odpowiedzi na pytania, a najczęściej pytania mnoży. Od dawania definitywnych i zawsze poprawnych odpowiedzi jest religia.

Być może cytowana odpowiedź jest próbą uprawiania wyważonego dziennikarstwa, która polega na tym, że przedstawia się zdania wszystkich stron, które coś chcą powiedzieć, nawet jeżeli nie mają o tym zielonego pojęcia. Dawno dawno temu grupa studentów krystalografii miała określić ilość osi symetrii jakiegoś kryształu. Część z nich uważała, że jest ich 12, inna że 16. Prowadzący zajęcia profesor zarządził głosowanie. Wygrali ci od szesnastu. A wtedy profesor wykazał, że osi jest 18 i zauważył, że w nauce demokracja nie zawsze działa. (UPDATE: trochę przekręciłem historię, relacja naocznego świadka, Jerzego Vetulaniego, w komentarzu poniżej).

By Xmm (Own work) [Public domain], via Wikimedia Commons

Na stronie 160 pada pytanie: „Po co nam włosy łonowe?”. Przedstawiona hipoteza ma sporo poparcia i nie wydaje się być nierozsądna. Warto zwrócić uwagę na obraz ilustrujący notatkę. Wydaje się jasno odpowiadać na postawione pytanie — na cholerę. A można było dać zdjęcie z Wikipedii, bo wydaje się, że coraz mniej ludzi pamięta jak owłosienie łonowe wygląda.

Szkoda, że nikt nie sprawdził jakości tekstów i tłumaczeń, zanim nie puszczono wszystkiego do druku. Zabrakło kogoś takiego jak Karol Sabath, który uratował polskie tłumaczenie Parku Jurajskiego. W publikacji jest masa sensownych odpowiedzi na ciekawe pytania. Jednak niektóre odpowiedzi, pochodzące czasem od anonimowych użytkowników sieci, sprawiają, że trzeba wątpić w każdą podawaną informację. Albo łykać je wszystkie bez zastanowienia.

Tagi: , , , , , ,

Komentarze 3 to “McNauka z Newsweeka”

  1. JV Says:

    Głosowanie w nauce: byłem świadkiem tego zdarzenia. Był to chyba rok 1960, wykład z krystalografii prowadził dla studentów chemii UJ profesor Józef Chojnacki. Był to niezwykły człowiek i potrafił nawet z tak nudnego przedmiotu, jakim jest krystalografia, zrobić interesujący przedmiot zajęć. Ten wykład dotyczył symetrii sześcianu. Profesor omówił płaszczyzny symetrii i zapytał, ile naszym zdaniem jest takich płaszczyzn w sześcianie. Było nas około 20 osób. Jedni zaczęli mruczeć, że cztery, inni – że sześć, Wtedy właśnie Chojnacki zarządził głosowanie, wygrała opcja 6 (o ile pamiętam 14 do 6, ale liczby mogą być nieco inne, detale po ponad pół wieku nieco się zacierają. Profesor zanotował wyniki na tablicy, oświadczył,że wygrała opcja sześciu płaszczyzn symetrii, pogratulował zwycięzcom, a potem oświadczył, że niestety naprawdę płaszczyzn symetrii w sześcianie jest dziewięć, I dodał – jak widać, głosowanie w nauce nie daje prawdziwych rezultatów, a w innych dziedzinach,,,, i tu zawiesił głos.
    Warto dodać, że Chojnacki był bardzo odważnym człowiekiem, i o ile wiem, nigdy nie został mianowany profesorem, a przyczyną tego była jego publiczna wypowiedź, że marksizm jest filozofią z epoki dyliżansu, a my już wchodzimy w epokę nuklearną. To spaliło go całkowicie w oczach władz uczelnianych (był to ciemny okres gomułkowszczyzny). Ale na prywatnych spotkaniach humanistów i przyrodników, w których miałem szczęście i honor uczestniczyć, a które trwały tak długo, dopóki Urząd Bezpieczeństwa nie zaczął nam deptać po piętach, zapytany przeze mnie w tej sprawie dał piękne uzasadnienie. Filozofia – mówił – zawsze sięga do tego, co w nauce jest najnowocześniejsze, najbardziej na froncie. Za czasów Marksa, który żył w okresie dyliżansu, królową nauk była fizyka, a zwłaszcza termodynamika. Cykl Carnot dał podstawy teoretyczne maszynie parowej, która zrewolucjonizowała świat i umożliwiła rewolucję przemysłową. A w klasycznej termodynamice podstawą był bilans cieplny: jak jakaś część układu zyskiwała ciepło, to inna musiała je tracić. Marks przeniósł to, w sposób nieuprawniony, na teorię społeczną i zaczął szukać źródła zysku kapitalisty, aż „odkrył”, że jest nim niezapłacona praca robotnika. I tak socjalizm powstał z interpretowania wyników nauki przez niedokształconych humanistów.

  2. 7rybek Says:

    Delikatnie przypominam, że w polskim przecinek w liczbie oddziela części dziesiętne, i 100,000 to sto lat. A nie sto tysięcy. I z osobistego doświadczenia wiem, że 30 lat temu ludzie w Polsce chodzili całkiem ubrani. Szczególnie zimą.
    Proszę poprawić przecinek dziesiętny na kropkę, bo będą się śmiać, że kocioł garnkowi przygania.

Tu możesz zostawić komentarz, ale może najpierw przeczytaj "zasady komentowania".

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.